Wszyscy wokół robili z siebie ekspertów od mojego życia uczuciowego: "Z dzieckiem? Zapomnij o miłości." Słodkie, nie? Szczególnie gdy patrzysz na pary wokół siebie i zastanawiasz się, czy masz na czole napisane "z odzysku".
I tu zaczęła się zabawa w powtarzanie tego samego filmu. Różne twarze, różne nazwiska, ale ten sam scenariusz: faceci, którzy albo znikali przy pierwszym "tak przy okazji, mam dziecko", albo traktowali mnie jak opcję tymczasową.
Kobieta spojrzała na mnie jak na kogoś, kto cały czasodtwarza ten sam nudny film i powiedziała:
"Słuchaj, może czas przestać odgrywać ten sam scenariusz, zmieniając tylko aktorów. Zacznij pisać nowy, ale taki, który chcesz naprawdę przeżyć."
Bingo.
Zaczęłam kopać głębiej. Terapia, rozwój duchowy, całe to "zajrzyj w siebie" - wiem, wiem, brzmi jak coś z kalendarza motywacyjnego, ale zadziałało. Zobaczyłam swoje wzorce. Te wszystkie "muszę zasłużyć na miłość" i "pewnie coś ze mną nie tak". Jeden po drugim je demontowałam.
Pierwszy raz w życiu poczułam to na serio. Nie jako mantrę do powtarzania, ale jako fakt. Mogę zmienić swoje życie, mogę przestać chodzić w kółko i stworzyć coś lepszego.
I stało się. Zaczęłam spotykać zupełnie innych mężczyzn. Takich, którzy nie uciekali na dźwięk słowa "dziecko", ale widzieli w tym część mojej historii, nie przeszkodę. Oczywiście, nie od razu się udało - było jeszcze kilka wpadek, o których szczerze piszę w książce "Magnetyzm Miłości".
Ale w końcu trafiłam w dziesiątkę.
Spotkałam mojego męża ponad 10 lat temu i nadal jesteśmy razem.
Pomagam im przejść przez tę samą transformację, którą sama przechodziłam. Nie sprzedaję bajek o księciu na białym koniu. Uczę, jak napisać własną historię - taką, w której jesteś bohaterką, nie ofiarą okoliczności.
Odbierając poradnik dołączysz również do mojego cotygodniowego newslettera „Kobieta w Miłości”. stworzonego z myślą o kobietach, które chcą budować szczęśliwe relacje i odnaleźć autentyczną miłość. Twój adres e-mail będzie przechowywany zgodnie z Polityką Prywatności.